Kiedy biegam po ulicach i placach Rzymu, by odebrać lub oddać grupę turystów, to wierzcie mi Państwo, że często nie zauważam nic poza zegarami na wystawach sklepowych, które przypominają mi, że powinnam się przyspieszyć, by nie spóźnić się na umówioną porę. Ale gdy mam wolną godzinkę lub dwie i nie spieszę się, zerkam na otoczenie wnikliwiej niż zwykle. Ostatnio zaczęłam nieco uważniej przyglądać się„żywym pomnikom”. Można je spotkać niemal w każdym miejscu Wiecznego Miasta.Stoją sobie nieruchomo egipskie postacie faraonów, klauni, hinduscy mędrcy lub rzymscy wojownicy. Wokół nich zbiera się grupka osób zwykle by podziwiać lub rozśmieszyć.Ale postacie są niewzruszone! Kiedyś siedząc opodal fontanny na placu Navona spróbowałam też postać nieruchomo. Udało mi się…. 3 minuty! A przecież nasi bohaterowie stoją nieruchomo po kilkadziesiąt minut i to w warunkach bardzo niekomfortowych – bo przygląda im się tyle osób czyhając na ruch. Ale nie zapominajmy o temperaturze! Ci, którzy mają kostium wojownika mogą sobie stać niemal na golasa, ale postacie egipskie są okryte szczelnie tkaniną, która w dodatku wygląda na syntetyk – przewiewna zatem nie jest! Podobne katusze wstaniu nieruchomo mają żołnierze z Kompanii Honorowej Wojska Polskiego przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie! Ale zmiany są tam co pół godziny no i klimat nieco bardziej sprzyjający. Po tych refleksjach z większym szacunkiem zerkam teraz na te cudaczne żywe pomniki, które nie tylko są godne podziwu ale jednocześnie powodują, że moi turyści odpoczywają nieco od wszystkich tak ważnych i szacownych zabytków,mogą się nacieszyć i pośmiać z coraz to dziwniejszych pomysłów młodych ludzi – zapewne studentów, którzy starając się zarobić kilka euro wysilają swoją wyobraźnię do granic możliwości. Doceńmy zatem ich inwencję i pomysłowość!