W Rzymie otworzyli nowy sklep. Z butami, ale z jakimi butami!!! Pełny odlot! Nie mogłam oczu oderwać od tych pantofelków. Lśnią i migocą, czarują i wabią. Trudno odejść od takiej wystawy, choć przez chwilę nasycić się piękną formą i talentem projektanta. Co tu dużo mówić, nie ma to jak włoskie buty. We wspomnianym sklepie znajdują się dzieła sztuki a nie ochraniacze do stóp. Pantofelki na półkach nadają się do podziwiania i chyba tylko księżniczka odważyłaby się je założyć. Nie tylko ze względu na piękno ale i ceny, które są bajońskie. Szaleństwo przyprawiające kobiety o zawrót głowy a mężczyzn o rozterkę. Kupić czy nie kupić???? Para najtańszych – dojrzałam przez szybę skromne baleriny za 1900 euro…
Pantofle z brylantami nie mają wystawionej etykietki z ceną. Facet by uciekł lub zmienił narzeczoną na taką, która nie zna tego sklepu. Aczkolwiek wczoraj widziałam piękną dziewczynę wychodzącą ze sklepu wraz z panem niosącym duży pakunek. Pani była wiotka, młoda i delikatnej budowy więc pewnie nie zdołałaby sama unieść tak ciężkiej torby.
No cóż, nie ja nie będę miała problemu: „kupić nie kupić”. wiem że nie kupię ale uwielbiam tu przychodzić i podziwiać. Jutro znów tu wstąpię i może nawet przymierzę.
W następnym odcinku zapraszam wszystkie Panie do wędrówki szlakiem klejnotów i sukien.