Dzień Kobiet pewnie jest przeżytkiem i dziś już nikt nie wręcza nam goździków i rajstop (swoją drogą był to swego czasu towar luksusowy i pożądany!).
Dla mnie 8 marca jest miłym dniem, ale skłaniającym do refleksji. Na szczęście nie wyczekuję w domu na życzenia i mój mąż przynosi mi kwiaty częściej niż raz w roku. Ale tak sobie myślę, że świat wchodzi na dobre tory, które każą traktować kobiety jak ludzkie stworzenia. I nie myślę tu wcale o prawie wyborczym, czy prawie do wykonywania każdej pracy. Ale powoli przychodzi czas, gdy nie musimy wstydzić się tego, że mamy za dużo kilogramów czy celulitis. Gdy urodzimy dziecko nie musimy odgrywać świętej matki, możemy głośno mówić, że macierzyństwo jest trudne i należy nam się pomoc ze strony „sprawcy” tego szczęścia. Przyszedł czas, że klimakterium nie jest wadą ale zwykłym etapem w życiu, w którym mimo potów mamy nareszcie odchowane dzieci, i możemy zająć się własnymi pragnieniami i przyjemnościami. Oczywiście w tabloidach nadal króluje kult młodości i piękna młodego ciała, ale mądre pisma kobiece coraz częściej skierowane są do kobiet w każdym wieku i rozmiarze. Zatem może 8 marca to dzień, by usiąść w kawiarni, wypić pyszną kawę z przyjaciółką i powiedzieć sobie: To mój czas! Nie muszę być idealna! Będę szczęśliwa i przyrzekam, że będę dla siebie dobra!