Mieszkam w Rzymie ponad 20 lat i mimo, że jestem sercem, duszą i paszportem Polką to mój żołądek należy do włoskiej ziemi. Mam wielu polskich przyjaciół, którym opowiadam o cudownościach kuchni włoskiej i muszę przyznać, że nie wszyscy wierzą w to co opowiadam. Niektórzy wręcz mówią …Baśka, przecież to tylko makaron… Inni z grzeczności nie pokazują miłości do mielonego. Ale w tym roku coś się zmieniło. A wszystko to dzięki pogodzie. Dla Rzymian temperatura powyżej 30 stopni to norma i chciał nie chciał z czasem można przywyknąć, dla Polaków to spore wyzwanie. Łatwo mówić o takich upałach z radością, gdy jest się nad morzem i człowiek snuje się po plaży w skąpych strojach, gorzej gdy trzeba dobrze wyglądać i iść do pracy. Z radością zaczęłam odbierać telefony od niektórych przyjaciółek, które były w nie lada kłopocie co podać na stół podczas domowego przyjęcia. Baśka – co wy tam w te upały jadacie, no bo przecież sałatki w majonezie to ja chyba nie podam… pytała Bożenka. Jasne że nie! I uwierzyłam, że to jedyny moment by moim przyjaciółkom wiernym polskiej kuchni trochę tych Włoch przekazać. Zaczęłam biegać po restauracjach i robić zdjęcia, by można skopiować świetne pomysły. Kuchnia włoska jest taka prosta. Ważne by pamiętać, że danie musi być przygotowane tuż przed podaniem i cała tajemnica tkwi w połączeniu smaków. To tu we włoskiej ziemi łączy się owoce z szynką i ostre sery z delikatnymi warzywami. Pasuje cudownie. Postanowiłam, że pokażę Państwu trochę tych cudowności. Może skusicie się Państwo na kolację w Rzymie? Serdecznie polecam.