Ostatnie święta dały mnie i mej rodzinie okazję, byśmy więcej byli ze sobą. O dziwo! nagle wydało mi się, że nie znam za dobrze mego męża, który jest jakby nowy… Zawsze wiedziałam, że jego pasja to muzyka, której poświęca się bez granic. Tak bardzo jest ważna, że w naszej piwnicy stworzył klub. To wspaniałe miejsce, gdzie można nie tylko posłuchać dobrej muzyki – czasem w wykonaniu mego męża ale również przenieść się w lata 20-te. Fotosy, meble, niezwykła kolekcja instrumentów pozwala zapomnieć, który mamy rok i wyobrazić sobie, że właśnie zaczęło być modne tango argentyńskie. Oboje lubimy spędzać czas w tym naszym klubie przy szklance Porto słuchając muzyki rodem z Buenos Aires.